Międzynarodowy Dzień Pizzy, czyli 9 lutego rządzi się swoimi prawami. Niezależnie od tego gdzie jestem tego dnia grana jest pizza. Bo pizza ma specjalne miejsce w moim sercu i prawdopodobnie mam na pizzę osobny żołądek, taki jak niektórzy mają na desery – no limits.
Pizza w Ciao a Tutti Due przy Kazimierzowskiej/Dąbrowskiego w Warszawie na urodziny, albo bez okazji, bo ładnie pachnie. Pizza z Omenu na Staszica w Lublinie – przez lata zamawiana w kombinacji spoza karty, zawsze takiej samej, z jedną tylko wariacją – przy tej częstotliwości i stażu, aż dziwne, że nie nauczyli się jej na pamięć.
Pizza w Acernie na starówce w Lublinie – pierwsze pękate calzone z szynką i pieczarkami, jedzone podczas wyjścia z rodzicami. W tamtych czasach, a były to wczesne lata 90., „jedzenie na mieście” zarezerwowane było na specjalne okazje i pamiętam każde takie wyjście.
Raz odwiedziliśmy nowo otwartą wtedy pizzerię na Oczki na dalekiej Dziesiątej w Lublinie. Acerna poszła wtedy w odstawkę, bo na Oczki Prawdziwy Włoch podawał na pizzy Prawdziwą Mozzarellę i to było tak znamienne, że pisano o tym w lokalnej gazecie. A jako digestif podawano wtedy domowe limoncello i ja to doskonale pamiętam.

Prawdziwa amerykańska pizza widziana pierwszy raz w „Wojowniczych żółwiach ninja” na SKY1, czy innej „satelicie” w latach 90. W kolejnym dziesięcioleciu, ta sama prawdziwa nowojorska pizza na „slajsy” w Nowym Jorku na Greenpoincie (smak białej ricotty pamiętam do dziś!). Kilka lat później pizza z peperoni i white sauce pizza w nieistniejącym już Big Nick’s Burger & Pizza Joint na Upper West Side na Manhattanie.
Samodzielne próby i doskonalenie domowej pizzy zwieńczone sukcesem i niezmieniającym się od tamtej pory przepisem. Eksperymenty z pizzą z grilla – zarówno klasycznie na kamieniu jak i odważnie, bezpośrednio na ruszcie.
Pizza we włoskiej restauracji po zaręczynach i pizza na telefon po rozwodzie. Pizza mrożona, ale tylko ta z czarnego pudełka z Żabki i tylko 4 sery. Uszlachetniona po upieczeniu świeżą bazylią – szanujmy się ;)
Pizza z przyjaciółmi: w dawnych czasach na kawałki prostokątne w Rzymie podczas wiedzionego gwiazdami niespodziewanego spotkania z przyjaciółką, które wydarzyło się, zanim zdążyłyśmy w ogóle zacząć się umawiać.
Albo pizza na domówce u kumpla, którego rodzice chcąc nas uratować przed kacem, żebyśmy jednak coś zjedli, a nie tylko pili. Zamówili chyba pół pizzerii – takiej wieży z pudełek nie widziałam nigdy wcześniej, ani nigdy później.
Pierwsza pizza Janki, a raczej same ranty podczas spotkania z przyjaciółmi w Warszawie. Byliśmy u Włocha na tyłach Nowego Światu a ja cieszyłam się, że życie „po dziecku” wraca powoli do normy, bo przecież właśnie można do innego miasta i do restauracji i ze znajomymi, spośród których nikt nie miał jeszcze wtedy dzieci i chyba nikt o tym jeszcze nie nawet nie myślał.
I powrót na Oczki z małą Janką i bez niej, kiedy życie kręciło ósemki po Lublinie, a Włoch na Oczki wciąż trzymał i trzyma poziom i jest to jedna z niewielu knajp w Lublinie, w której warto zrobić rezerwację, bo może się okazać, że nie ma miejsc.
I dawno temu, pizza w Buenos Aires – zaskakująca odmiana po górach wołowiny jedzonych w parilla libre (grillowe all you can eat). Pamiętam niebieskie wnętrze i równe rządki właśnie składanych pudełek gotowych na długą noc nieprzerwanego serwisu.
I całkiem niedawno w Iggy Pizza we Wrocławiu, z przyjaciółkami z liceum, które są przy mnie zawsze, jak pizza i idziemy na pizzę we trzy, a razem z nami cała banda naszych dzieci!

I pizza robiona z dziećmi, nieidealna, bo za wolno, za szybko i trzeba w trakcie wyrabiania ciasta zrobić przerwę na wszystkie nieprzewidziane wypadki, bo rozsypała się mąka, wylała oliwa a mozzarella skończyła się zanim jeszcze wyrosło ciasto.
Bo pizza rozumie, pizza wybacza i pizza nie zadaje pytań.
LINKI!
Pizza z grilla – niezawodny przepis na ciasto i metoda dla odważnych
Il Rifugio, ul. Oczki 3, Lublin tel. 81 744 30 90
Ciao a Tutti Due, ul. Dąbrowskiego 27, Warszawa, tel. 730 324 444
Jeden komentarz Dodaj własny