Powoli zbliżamy się do końca wspomnień z mojego samotnego wypadu do Lizbony. Dziś zapraszam Was więc na nieco sentymentalny, trochę chaotyczny, improwizowany spacer po Lizbonie. Będzie ciepło, słonecznie i na luzie – do pooglądania – trochę drzwi, dachów, perspektyw w wąskich uliczkach – klasyk, ale zawsze przyjemny, zwłaszcza na początku polskiego listopada. Zapraszam.
Niedawno okazało się, że to zdjęcie jest już historyczne. Urocze trzykołowe tuk tuki otrzymały zakaz wjazdu do niektórych dzielnic starej Lizbony, bo choć urocze, robiły za dużo zamieszania na i tak już zatłoczonych wąskich uliczkach.
Feira da Ladra, czyli Targ Złodziejki, Campo de Santa Clara, Alfama
Odbywający się dwa razy w tygodniu (wtorki i soboty) targ staroci przyciągający wszystkie typy ciekawskich osobowości. Dla wprawnego oka fotografa, raj na ziemi. Jak widać – u mnie skończyło się na planie ogólnym :].
Katedra, Largo da Se, Alfama
Ja wiem, że to jest zdjęcie, na które poluje każdy turysta w Lizbonie. Żeby je zrobić, można grzecznie czekać powoli przesuwając się na dobre miejsce w tłumku amatorów fotografii, albo można mieć prawie 180 cm wzrostu, jak ja – wtedy wystarczająco wysoko wystajesz ponad turystów azjatyckich. A że klisza? Czasami nie boli.
MUDE, Museu do Design e da Moda, Rua de Augusta 24, Baixa
To miejsce chciałabym polecić szczególnie wszystkim, którym mówiąc najprościej – ładne przedmioty sprawiają przyjemność. Po pierwsze ekspozycja jest bardzo przejrzyście zaprojektowana i naprawdę można zrobić sobie przyjemną powtórkę historii dizaju. Po drugie całe muzeum mieści się w budynku opuszczonego banku. Ekspozycja stała rozmieszczona jest wokół granitowego kontuaru dla petentów, a wystawy czasowe organizowane są w skarbcu!
Klasztor Hieronimitów, Praça do Império, Belém
Dwa ostatnie zdjęcia zrobiłam w Klasztorze Hieronimitów, nieopodal którego znajduje się cukiernia wspominana w poprzednim poście. W zależności od natężenia fali turystów wjeście do środka trzeba okupić dłuższym lub krótszym oczekiwaniem w kolejce, jednak nagrodą jest chłód XVI w. krużganków. Mewy już to wiedzą.
Poprzednie wspomnieniowe lizbońskie wpisy znajdziecie tu [KLIK!] i tu[KLIK!]. Coś jeszcze mam w zanadrzu, więc zapraszam nieustająco na nasz profil na FB, dzięki czemu będziecie zawsze na bieżąco!
Przepiękne zdjęcia! Cieszę się, że natknęłam się na Twojego bloga, kolejny blog do listy obserwowanych! :)
PolubieniePolubienie
Dziękuję i bardzo cieszę się, że Ci się podoba. Zapraszam!
PolubieniePolubienie