A dokładniej: ostatni taki wpis.
Jest środowy wieczór. Tempreatura spada na łeb na szyję, robi się coraz mroźniej i groźniej. Nierzażona kontunuuję naukę jazdy po zaśnieżonych ulicach z wydłużonym czasem hamowania i zmniejszoną kontrolą nad pojazdem.
Niestrudzenie też namawiam Was, moi Drodzy Czytelnicy, choć obiecuję – po raz ostatni: jeśli tylko macie cień ochoty, zagłosujcie na Lu is a foodie. w konkursie na Blog Roku 2009.
Wystarczy wysłać sms o treści H00808 (ha zero zero osiem zero osiem) na numer 7144.
Kosztuje to tyle samo co drożdżówka, bilet MPK, pół paczki gumy do żucia, co tam jeszcze: 1,22 PLN. Da się to zrobić w mniej niż pół minuty, więc w sumie nie są to jakieś wielkie mecyje. A że Lu is a foodie. jest na całkiem niezłej pozycji, to są i realne szanse :) Na moją niezmierzoną radość i wdzięczność na pewno :)
Następnym razem podzielę się z Wami kilkoma luźnymi myślami, które przyszły mi do głowy w związku z konkursem. Tymczasem na fali promowania i ujawniania bloga przed znajomymi i rodziną uzupełniłam dział ‚O mnie'(można się tam dostać ze strony głównej, wystarczy kliknąć w baner), żeby nie być już takim anonimem :) A w dolnym prawym rogu umieściłam skrót na FB. Tu i tam: zapraszam :)
przez moment scierplam. A potem przeczytalam ze zrozumieniem i odetchnelam z ulga: blog nadal bedzie pisany. Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Przyznaję bez bicia: chwyt jest tani i mało finezyjny…dałam się ponieść panice : (
PolubieniePolubienie